Emocje zawsze wędrują z Nami
Nie umiem ustalić, czy najpierw pokochałam podróże, czy pisanie.
Jako dziecko urodzone w latach 80-tych w typowej polskiej rodzinie wyjeżdżałam głównie na obozy, wycieczki szkolne albo do rodziny na wakacje. Konkretnie oznacza to, że poruszałam się jedynie w okolicach Trójmiasta i Kaszub. Pierwszy raz za granicę (nie licząc kilku godzin spędzonych w Pradze) pojechałam w wieku 18 lat.
Wyjazdy były świętem. Zdecydowana większość mojego życia rozgrywała się w szkole. Lubiłam język polski. Pisałam te wszystkie rozprawki, opowiadania i recenzje z dużą przyjemnością. Czasami jedną wersję dla siebie a drugą dla kolegi :) Po szkole prowadziłam pamiętnik albo kronikę klasową. W miarę jak dorastałam, moje pisarstwo zawęziło się do listów miłosnych i listów motywacyjnych (tak, kiedyś do CV dołączało się list motywacyjny). A kiedy już wyszłam za mąż a w firmach uproszczono wymogi dotyczące dokumentów rekrutacyjnych, zaczęłam pisać dla przyjaciół książkę.
Dzisiaj, siedząc na tarasie na jednej z tajskich wysp, postanowiłam połączyć te dwie pasje. Niemniej jednak nie będzie to typowy blog podróżniczy. Jest tyle wspaniałych blogów prowadzonych przez ludzi, którzy mają do tego talent i kompetencje. Ja, bywa, że nie pamiętam nazw miejscowości, które odwiedziłam ani jak dokładnie się tam dostałam. Nie pamiętam nazw potraw, cen produktów i innych potencjalnie przydatnych odbiorcom informacji. Ale są takie rzeczy, których nie zapomnę nigdy.
Mam podobnie, pamiętam że gdzieś było super, że poznaliśmy ludzi, że coś smakowało. Nie potrafiłabym opisać szczegółów każdego wyjazdu.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, że pamięta się smaki, zapachy i inne maleńkie drgania serca, a wiele rzeczy po czasie ulatuje.
OdpowiedzUsuńNo to jestem :))
OdpowiedzUsuńHej Karol! Kto jak kto, ale Ty na bank masz się czym podzielić ;)
Usuń